Pronaukowi naukowi denialiści, cz. 1
June 30, 2019
Ludzie często wyobrażają sobie, że modelowym przykładem naukowego denializmu jest coś w rodzaju płaskoziemców, tj. grupa ludzi wierząca w rzeczy, które każdy przeciętnie rozgarnięty człowiek jest w stanie odrzucić na pierwszy rzut oka i to odrzucenie uargumentować. W rzeczywistości jednak często wygląda to zgoła odmiennie i wygląda raczej jak coś, co Feynman nazwał nauką spod znaku kultu kargo (Feynman, & Leighton 1989, pp. 308-317). Denializm zasadniczo często przypomina prawdziwą naukę i laik może mieć kłopoty z odróżnieniem jednego od drugiego, a także z odparciem denialistycznych argumentów.
Przykładem są chociażby środowiska human bio-diversityJest to jeden z nowszych — obok rasowego realizmu — eufemizmów na dobrze wszystkim znany rasizm. , których działalność internetowa często jest wręcz wypełniona zinterpretowanymi po swojemu publikacjami naukowymiIlustrować to zjawisko mogą np. ten czy ten wpis. . Strategia związana z selektywnym doborem źródeł naukowych i tworzenia z ich użyciem narracji jest zresztą dla ruchów denialistycznych charakterystyczna — przeciętnemu człowiekowi może być trudno ustosunkować się np. do wielu z argumentów denialisty globalnego ocieplenia. Nie jest to też tak naprawdę strategia trudna do przeprowadzenia. Denialiści mają więc swoje autorytety — można znaleźć biochemika negującego ewolucję (Michael Behe), noblistę z fizyki promującego pamięć wody i homeopatię (Brian Josephson), noblistę genetyka promującego rasistowskie poglądy (James Watson), etc. Istnieją też „naukowe” czasopisma dotyczące kreacjonizmu, naturopatii czy homeopatii. W końcu można cytować też normalne badania pojawiające się w rzetelnych periodykach, ale albo zinterpretowane po swojemu albo bez odniesienia ich do szerszej literatury. W każdym razie wydaje się, że istnieje pewna grupa naukowych denialistów, którzy pomimo negowania osiągnięć nauki próbują ją naśladować w dochodzeniu do własnych wniosków. Można więc hipotetyzować, że niechęć do nauki nie jest tu uogólniona — możliwe, że niektórzy denialiści tłumaczą sobie niezgodność konsensusu naukowego z własnymi przekonaniami tym, że część nauki jest z jakichś powodów niepoprawna, nie odrzucając przy tym ogólniejszych poglądów o wartościowości nauki. Innymi słowy można więc się domyślać, że istnieją naukowi denialiści, którzy są deklaratywnie i w swoim przekonaniu pronaukowi.
W tym roku na łamach Synthese opublikowano ciekawą publikację, w której coś podobnego hipotetyzowała Karen Kovaka (2019) — w dużym skrócie hipoteza polega na tym, że ludzie mają bardzo wypaczoną wizję tego, jak działa nauka i te nieporozumienia przy odpowiednim nastawieniu światopoglądowym składają się na negowanie niepasujących do przekonań odkryć naukowych. Trzeba mieć na uwadze, że zasadniczo typowe wyjaśnienia denializmu zakładają, że czegoś takiego jak pronaukowy denializm tak naprawdę nie ma — przyjmuje się albo że denialiści po prostu są ignorantami w kwestii tego, co naukowcy mówią (Lieserowitz et al. 2017), albo że tak naprawdę wierzą w zmiany klimatyczne, ale ze względu na identyfikacje światopoglądowe nie przyznają tego przed ankieterami (Kahan 2015). Kovaka twierdzi jednak, że te wyjaśnienia są niezadowalające, i że dowody sugerują że istnieje pewna grupa Amerykanów (bo na nich w swojej analizie się skupia, ale można podejrzewać że — jeżeli ma rację — da się to uogólnić), która jednocześnie (1) nie akceptuje istnienia antropogenicznych zmian klimatu, (2) uważa się za pronaukowych, (3) zdaje sobie sprawę, że większość naukowców zgadza się co do realności i antropogeniczności zmian klimatycznych. Co więcej, pisze autorka, jeżeli jej hipoteza jest słuszna, to zwalczenie nieporozumień dotyczących nauki może zmusić ludzi do ponownego rozważenia swojego odrzucenia nauk o klimacie i pomóc im zmienić zdanie.
Kovaka podaje więc dane dotyczące procentowego występowania wyżej wymienionych przekonań w populacji. Liczba Amerykanów negujących zachodzenie zmian klimatycznych lub ich antropogenicznośćSą to odpowiednio tzw. trend denial oraz attribution denial; w literaturze występuje jeszcze impact denial tzn. negowanie tego, że skutki zmian klimatu będą negatywne (Rahmstorf 2004) jest szacowana pomiędzy 32% (Saad 2017), a 52% (Funk, & Kennedy 2016). Wyżej wspomniane spostrzeżenie Kahana, zdaniem Kovaki, dowodzi zbyt wiele, gdyż zakładając że dla konserwatywnych respondentów przyznanie się do przekonania o zachodzeniu zmian klimatycznych byłoby zdradą ich politycznej identyfikacji — również wierzenie w te zmiany powinno być nieakceptowalne. Co więcej, twierdzi autorka, jeżeli przyjrzymy się zachowaniom, głosowaniu i przemowom Amerykanów oraz ich tolerancji dla denializmu, wydaje się jasne że wielu ludzi odrzuca realność spowodowanych przez człowieka zmian klimatycznych. Nie jestem z różnych powodów zwolennikiem przekonań Kahana na ten temat, niemniej podane tu odparcie wydaje mi się nieprzekonujące — zachowania Amerykanów są konsystentne z tym, że podejmują je dla spójności ich politycznej identyfikacji, natomiast przekonania — w przeciwieństwie do ich wyjawiania — nie są do tego stopnia uzewnętrzniane a więc i uspołecznione, aby mechanizm proponowany przez Kahana działał na nie w takim samym stopniu. Problem jest też taki, że Kovaka potem pośrednio korzysta z hipotezy Kahana przy uzasadnieniu punktu trzeciego. Zostawmy to jednak na razie.
Druga część uzasadnienia jest taka, że przeważająca większość Amerykanów ufa instytucjom naukowym i to bardziej niż praktycznie każdemu innemu rodzajowi społecznych instytucji (poza militarnymi), uważa że nauka poprawiła komfort życia, jakość jedzenia, etc. Najbardziej przekonujące z tego jest jednak to, że Amerykanie rzeczywiście wydają się być przekonani o przydatności naukowych dowodów jako sposobu wartościowania przekonań. Kovaka mówi, że nawet ludzie, którzy odrzucają dobrze umocowane w nauce idee, uważają że dowody naukowe to dobre uzasadnienie przekonań. Przykładowo ponad 75% kreacjonistów ocenia dowody naukowe jako akceptowalne kryterium dla przekonania (Metz et al. 2018). Oczywiście w przypadku ewolucjonistów jest to większy odsetek, bo aż 95%, jest to jednak dalej przeważająca większość. Wydaje mi się, że wspiera to twierdzenie też to, o czym pisałem na początku tego artykułu — denialiści powołują się niekiedy na źródła naukowe czy też osoby uznawane przez siebie za naukowe autorytety, po prostu są w tym bardzo selektywni. Trzeba jednak tu zaznaczyć, że uznawanie naukowych faktów za dobrą podstawę poglądów nie wydaje się oznaczać jeszcze pronaukowości w tym sensie, że uważa się, że posługuje się nauką przy uzasadnianiu swoich poglądów — badanie, do którego odwołuje się Kovaka rzeczywiście wykazuje, że kreacjoniści przypisują na ogół pewną jakość dowodom naukowym, ale już np. jakość argumentu z konsensusu uznaje tylko 54% z nich, a w eksperymencie, w którym badani uzasadniali swoje przekonania tylko jeden kreacjonista usiłował powołać się na jakiś konkretny dowód w postaci skamielin. Tak czy inaczej jednak, badanie konkluduje też, że istnieje istotna korelacja między przekonaniami wiążącymi się ze zrozumieniem natury nauki a denializmem.
W trzeciej części uzasadnienia autorka podkreśla najpierw, że część badań sugeruje, że odrzucenie faktu istnienia konsensusu jest typowe dla denialistów (Hamilton 2016) i jest na poziomie około 34%, jednak — twiedzi — należy podchodzić bardzo ostrożnie do tak zbieranych danych socjologicznych. Powołuje się — co jest dla mnie pewnym zgrzytem z uzasadnieniem punktu pierwszego — na hipotezę Kahana (2015), że pytania o konsensus stricte dotyczący antropogeniczności globalnego ocieplenia wywołują spolitycyzowane reakcje respondentów, którzy traktują te pytania jako okazję dla wyrażenia do jakiego politycznego plemienia należą, a nie jako okazję do wyrażenia swojej opinii o nauce. W każdym razie Kahan próbuje obejść postulowany przez siebie problem poprzez użycie kwestionariusza (mierzącego coś nazwanego Ordinary Climate Science Intelligence) ukierunkowanego na obejście odnoszenia się do politycznej identyfikacji respondentów. Kovaka skupia się na trzech pytaniach:
- Naukowcy zajmujący się klimatem uważają, że spowodowane przez człowieka globalne ocieplenie spowoduje zalanie wielu przybrzeżnych obszarów (prawidłowa odpowiedź to „prawda” i 80% respondentów odpowiedziało prawidłowo)
- Naukowcy zajmujący się klimatem uważają, że spowodowane przez człowieka globalne ocieplenie zwiększyło ilość i dotkliwość huraganów na świecie w ostatnich dekadach (prawidłowa odpowiedź to „fałsz” i 21% respondentów odpowiedziało poprawnie)
- Naukowcy zajmujący się klimatem uważają, że spowodowane przez człowieka globalne ocieplenie zwiększy ryzyko raka skóry wśród ludzi (prawidłowa odpowiedź to „fałsz” i 31% respondentów odpowiedziało poprawnie)
Na pierwsze pytanie prawidłowo odpowiedziało ponad 85% demokratów i prawie 75% republikanów. Jest to, zdaniem autorki, dowód na to że ludzie negujący zmiany klimatu wiedzą o nich prawie tyle, co ludzie ich nie negujący. W szczególności uważają, że naukowcy uznają spowodowane przez człowieka globalne ocieplenie za realne zagrożenie i odsetek ludzi postrzegających istnienie takiego konsensusu jest wyższy niż wynika z bezpośredniego pytania. Co więcej, pytanie drugie i trzecie miałyby sugerować, że ludzie wręcz przeszacowują to, za jak groźne naukowcy uważają zmiany klimatu, tzn. że niezależnie od afiliacji politycznych respondenci mają słabe pojęcie o tym, co naprawdę uważają naukowcy, niemniej nawet w tej błędnej wizji uważają, że naukowcy postrzegają zmiany klimatu jako poważne i rzeczywiste zagrożenie.
Jak mówiłem wcześniej, nie wydaje mi się ten pomysł Kahana zbyt dobry. Można jednak wyhipotetyzować też sobie inne pomysły dlaczego jest pewna niezgodność pomiędzy pytaniem pierwszym w tym kwestionariuszu, a bardziej ogólnym pytaniem o konsensus co do zmian klimatycznych, więc to nie jest tutaj aż taki problem. Natomiast wydaje mi się, że wśród kandydatów do takiego wyjaśnienia nie wszystkie są zgodne z tezą Kovaki; na szybko przychodzi mi do głowy np. takie, że respondenci nie rozumieją pytań Kahana i „spowodowane przez człowieka globalne ocieplenie spowoduje zalanie wielu przybrzeżnych obszarów” mogą uznać jako coś w stylu kontrfaktycznego „gdyby zaszło globalne ocieplenie, to przybrzeżne obszary uległyby zalaniu”.
Ogólnie więc nie do końca podoba mi się to rozumowanie — jeżeli przykładowo rzeczywiście mamy 52% denialistów w ogólnej populacji, przyjmiemy że te 88%, które wyraża zaufanie wobec instytucji naukowych jest rzeczywiście pronaukowa, oraz przyjmiemy że 80% ogólnej populacji uznaje konsensus w sprawie zmian klimatu, to rzeczywiście wyjdzie nam, że istnieje pewna grupa, która spełnia założenia Kovaki — jest to jakiś argument za tym, że jest to hipoteza którą możnaby testować. Niemniej jeżeli przyjmiemy niższe oszacowania liczby denialistów, tj. 32%, oraz przyjmiemy że 34% ogólnej populacji odrzuca konsensus w tej sprawie, to wnioskowanie staje się problematyczne. Pomimo jednak moich zastrzeżeń co do na razie przedstawionego wnioskowania, zgadzam się z wnioskiem Kovaki, tj. że istnieje pewna nieznanej liczebności grupa ludzi negujących silnie polaryzujące fakty naukowe, która jednak jednocześnie uważa się za pronaukową. Więcej na ten temat będzie jednak dopiero w którymś z kolejnych wpisów.
Próbowałem też na szybko te dane porównać z badaniami opinii w Polsce, ale ogólnie wygląda na to, że skala denializmu — przynajmniej bez ekstensywnego researchu — jest tu dość trudna do ustalenia. Na pewno Polska jest pod względem podejścia do zmian klimatycznych pod pewnymi względami wyjątkowa. Przykładowo w 2015 roku tylko 19% Polaków uważało zmiany klimatu za bardzo poważny problem — dla porównania mediana europejska to 54% (tylko jeden kraj — mianowicie Chiny — wypadł gorzej), co więcej ta liczba spadła w porównaniu do roku 2010 z 31% (Kundzewicz, Painter, & Kundzewicz 2017). Oczywiście trudno z tego wywnioskować liczbę negacjonistów. 68% Polaków zgadza się też z twierdzeniem, że obecnie obserwowane zmiany klimatu w dużej części są rezultatem działań człowieka, a 47% zgadza się ze zdaniem „zmiany klimatu to po prostu naturalny fenomen, który zdarza się od czasu do czasu”To pytanie oczywiście można rozumieć różnie i odpowiedź twierdząca niekoniecznie musi oznaczać denializm respondenta — świadczy o tym chociażby to, że procenty odpowiedzi twierdzących na to i poprzednie pytanie się zazębiają. (Kundzewicz, Painter, & Kundzewicz 2017). Same liczby mogą nie wyglądać tu strasznie, niemniej są to wyniki w pobliżu krajów, które mają duży problem z denializmem zmian klimatycznych (m.in. USA czy Australia). Z drugiej strony np. European Social Survey sugeruje, że pod względem zgody z nieco bardziej zachowawczymi zdaniami „klimat prawdopodobnie się zmienia”, „zmiany klimatu są przynajmniej w części powodowane przez człowieka“ czy „efekty zmian klimatu będą złe” nie odstajemy specjalnie od reszty Europy (Poortinga et al. 2018).
Kovaka po zreferowanym tu uzasadnieniu pisze jeszcze o tym, dlaczego dotychczasowe próby wyjaśnienia denializmu są niekompletne, w jaki konkretnie sposób denialiści (i nie tylko) nie rozumieją nauki oraz jak można przetestować tę hipotezę, ale o tym już będzie w kolejnej części tego wpisu.
***
Feynman, R. P., & Leighton, R. (1989). Surely You’re Joking, Mr. Feynman! Adventures of a Curious Character. Bantam.
Funk, C., & Kennedy, B. (2016, October 4). Public views on climate change and climate scientists.
Hamilton, L. C. (2016). Public Awareness of the Scientific Consensus on Climate. SAGE Open, 6(4), 215824401667629. doi:10.1177/2158244016676296
Kahan, D. M. (2015). Climate-Science Communication and the Measurement Problem. Political Psychology, 36, 1-43. doi:10.1111/pops.12244
Kovaka, K. (2019). Climate change denial and beliefs about science. Synthese. doi:10.1007/s11229-019-02210-z
Kundzewicz, Z. W., Painter, J., & Kundzewicz, W. J. (2017). Climate Change in the Media: Poland’s Exceptionalism. Environmental Communication, 13(3), 366-380. doi:10.1080/17524032.2017.1394890
Leiserowitz, A., Maibach, E., Roser-Renouf, C., Rosenthal, S., & Cutler, M. (2017). Climate change in the American mind: May 2017. Yale University and George Mason University. New Haven, CT: Yale Program on Climate Change Communication.
Metz, S. E., Weisberg, D. S., & Weisberg, M. (2018). Non-Scientific Criteria for Belief Sustain Counter-Scientific Beliefs. Cognitive Science, 42(5), 1477-1503. doi:10.1111/cogs.12584
Poortinga, W., Fisher, S., Bohm, G., Steg, L., Whitmarsh, L., & Ogunbode, C. (2018). European Attitudes to Climate Change and Energy: Topline Results from Round 8 of the European Social Survey. London: European Social Survey—European Research Infrastructure Consortium.
Rahmstorf, S. (2004). The Climate Sceptics. Potsdam Institute for Climate Impact Research, Potsdam.
Saad, L. (2017). Global warming concern at three-decade high in US.